blog #1

Pierwszy wpis, który niewiele znaczy

Po trzech dniach tworzenia strony – sukces. Jeden z wielu ostatnio, bo sukcesów jest naprawdę wiele dookoła. Część z Was może mnie kojarzyć z działalności na Facebooku i Instagramie. Postawiłem jednak na niezależność – więcej warte jest dla mnie, jeżeli ktoś wejdzie na tę stronę sam, a nie przez dobrze dobrany hashtag.

Wiele projektów, w które się angażowałem, nie kończyły się spektakularnym sukcesem. Mówiąc to, mam na myśli, że po pewnym czasie się nimi zwyczajnie nudziłem. Taki blog otwiera przede mną wiele nowych możliwości, co mnie bardzo cieszy. W planach jest nawet rzucenie rękawic kuchennych stronie Ania Gotuje i dodawanie własnych przepisów. To miłe mieć taką odskocznię, w której konwencję mogę zmienić w każdej chwili, dostawiając po prostu kolejną sekcję na stronie, a w efekcie budując bloga tak rozbudowanego, jak wachlarz artystycznych umiejętności Michała Milowicza.

Liczę, że uda mi się prowadzić stronę regularnie, bo mam:

  1. masę rzeczy do ponownego wrzucenia z innych stron,
  2. pomysłów, których nie zrealizowałem z powodu poszukiwania weny,
  3. zbyt dużo wolnego czasu w autobusie z i do pracy.

Skoro to pierwszy wpis to podzielę się moim krótkim życiorysem. Zajmuję się działalnością pseudoartystyczną w internecie od 2018 r. Poniżej dowód, czyli zrzut ekranu z Facebooka (na którym nie znajdziecie żadnych treści).

Tak więc – komentarze są włączone i można się zalogować przez Facebooka i Gmaila, więc możecie komentować i robić co chcecie na tej stronie. Byle na tyle grzecznie, aby nie zdjęli strony… 😀

Muszę się jednak poskarżyć, że guzik od dodania komentarza jest popsuty i wyjeżdża poza ramko. Wybaczcie – nic na to nie poradzę aktualnie, ale działam w tej kwestii.

Dodaj komentarz