Wśród obyczajów, które wykształciły się w naszym cudownym społeczeństwie, jednym z najbardziej bezsensownych jest sprawa związana ze skarpetkami. Ludzie nie są specjalnie symetryczni, więc dlaczego chcemy narzucać tę idiotyczną ideę ubraniom?
Powiedzcie mi proszę – jakie znaczenie ma to, czy mam założone dwie identyczne, czy też dwie różne skarpetki? I nie mówię tutaj o sytuacji, gdy mamy do czynienia z celowym zabiegiem sprzedaży dwóch uzupełniających się skarpet.
Jeśli zastanowimy się nad tym, czy noszenie skarpetek nie do pary jest odpowiednie, to naszą głowę zaleją myśli negujące te sposób ubioru. Postawmy sobie jednak pytanie: dlaczego tak się dzieje? Czy ubranie dwóch różnych skarpetek z dwóch różnych zestawów może o czymś świadczyć?
Zdecydowana część osób (nieumiejąca znaleźć lepszych argumentów) zarzuci takim buntownikom niechlujstwo, brak szacunku do gospodarza, gdy ściąga u niego buty. Dla niektórych ważniejsze będą względy czysto estetyczne i niechęć chodzenia w jednej dziurawej (do tego za chwilę wrócę). Czy jednak tak na serio przeszkadza w czymś to, że jedna ze skarpetek jest dłuższa lub z innego materiału? Z drugiej strony niektórzy mogą chcieć chodzić w dwóch różnych, czego przykłady widujemy na co dzień, gdy widzimy osoby z dwoma różnymi wzorami na skarpetkach. Są to jednak w przeważającej większości skarpetki do pary, celowo różniące się od siebie.
Skarpetki mogą także odmiennie uciskać naszą stopę, być z grubszego i innego materiału, co w efekcie może nam sprawiać dyskomfort przy stąpaniu. No dobrze – ale to indywidualna sprawa każdego człowieka.
Dlaczego zatem, gdy zastanawiamy się nad chodzeniem w dwóch różnych skarpetkach, tak samo jak w dwóch innych butach, to nie mamy raczej tylko aprobujących myśli? Dlaczego właśnie wówczas wydaje nam się to odstępstwem od naszych bezpiecznych norm? Mogą to być przeróżne spostrzeżenia, ale… nie są one jednoznacznie pozytywne.
Początek mody
Czy powinny być? Nie i tak – to zależy, co nam się wydaje. Jeśli ktoś chce kogoś wyśmiać za noszenie dwóch innych skarpet, to proszę bardzo. Spróbuję jednak przedstawić sprawę w sposób bardzo prosty, by poniekąd udowodnić choćby sobie, że mam rację.
Mamy skarpetki i pech chciał, że jedna się nam przetarła i powstała dziura. Nie bardzo chcemy w takiej chodzić, bo nam zimno w paluchy. No i co? Druga skarpetka jest jeszcze dobra? Wyrzucamy? Robimy pacynkę? A dlaczego jej nie zostawić i ubierać później z inną, która nam się przetrze? Bo ktoś pomyśli, że nas nie stać? Błagam. Ubrania często produkowane są w krajach rozwijających się, w których swoje paskudne palce maczają wielkie odzieżowe korporacje, zatrudniając ludzi za niewielkie pieniądze. Samo pozyskanie materiałów, takich jak bawełna, potrzebuje gigantycznych ilości coraz to cenniejszej wody. Jest jeszcze wiele społecznych i ekologicznych aspektów, o których nawet mi się nie chce pisać. Jeśli te wyżej kogoś nie przekonały, to chyba nie warto ich mnożyć.
Koniec końców każdy decyduje za siebie. Jeżeli chcemy nosić zawsze skarpetki do pary to droga wolna. Chcemy wysłać dobre skarpetki na śmietnik? Śmiało! Mam nadzieję, że nie zrobicie tak z nerkami.