Szkoda gadać

Wyobraźcie sobie, że jesteście na uroczystości i wszyscy wokół wymieniają się uprzejmościami. Jedni dziękują drugim, drudzy rewanżują się tym samym. Kolejni podpisują się pod ich słowami, wchodząc w tę trwającą długie godziny rozmowę.

Może nie są to godziny, ale zdecydowanie ta sytuacja trwa za długo. Porównałbym to do składania życzeń. Brzmią one zazwyczaj sztucznie, nienaturalnie i często są nieszczere. Mam wrażenie, że zakopujemy się w tych niepotrzebnych grzecznościach, tracąc zdecydowanie zbyt wiele czasu. Słuchając tego, zazwyczaj bierze mnie obrzydzenie.

Tyrada

Nikt mi nie wmówi, że urażę kogoś, gdy nie dodam w rozmowie z tą osobą tytułu naukowego czy stanowiska. Jeżeli jakikolwiek profesor czy prezes poczuje się dotknięty moim brakiem manier, to znaczy, że popełniłem błąd, który polegał na wdaniu się w dyskusję z tak nadętym bufonem. Nie zostawiam absolutnie żadnego marginesu – każdy kto się oburza o takie zaniedbania, nie powinien mieć w społeczeństwie żadnej taryfy ulgowej, a każde głosy popierające takie jednostki są równie obślizgłe.

Problem leży jednak w tym, że są to nierzadko osoby, dzierżące całkiem sporą władzę. Ich pewnie nie da się zmienić, ale gdy my ich zastąpimy, nie bądźmy tacy.

Czy nie doceniam dorobku innych ludzi? Uznaję go. Daleko mi do dyskredytowania czyichś osiągnięć – w większości przypadków mnie to niewiele interesuje. Chciałbym jednak, aby ten szacunek nie wynikał z osiągnięć, a z interakcji, którą mam z daną osobą. Tak należy, prawda?

Dodaj komentarz