Rozmazanie, którego nienawidzę

Zdarza nam się patrzeć na rzeczy, prawda? Najgorsze jest zdawać sobie sprawę, że kiedyś przyjemniej się obserwowało. Kształty były bardziej zarysowane, a kolory wyraźniejsze. Tęsknię za tym.

Nie umiem tego wytłumaczyć, a najbardziej przeraża mnie, że zupełnie przegapiłem moment zwrotny. Żałuję, że go nie odnotowałem, ale czy ta wiedza pozwoliłaby mi odbudować moją najlepszą formę? Czy mógłbym pozostać takim, jakim chcę być w tej chwili?

Problem w tym, że to nie była moja lepsza strona. Z perspektywy czasu widzę młodego człowieka o przedziwnych wyobrażeniach, na pewien sposób romantycznie autodestruktywnego, ale również wyzwolonego – chociażby umysłem. Pamiętam moje myśli i zachowanie, a także rozmowy z innymi ludźmi. Pewnych myśli, z których jestem dumny, dotąd nie zdołałem się pozbyć, ale ich akceptacja spowodowała, że po prostu mi spowszedniały. Te poglądy sprzed kilku lat – ach, jak tylko o nich pomyślę. Te barwy, ta wiara i słodki smak odkrywania. Jest mi niewymownie przykro, że nie zdarzy mi się to drugi raz – moje przekonania są już integralną częścią mnie. Przyrosły do mnie.

Wiem też, że są dobre. Tak chcę myśleć, ale mimo to pozostaje we mnie ta wątpliwość. Z utęsknieniem czekam na tę jedną kroplę, za którą na moją skołataną głowę wyleje się całe wiadro orzeźwiającej wody. Nie wierzę jednak, że to bezsensowne marzenie się spełni. Ekscytacja połączona ze zdobyciem przekonania, że zaczynam samodzielnie myśleć, była chyba najsłodsza. Brakuje mi jej.

Im więcej o tym myślę, tym też więcej oczywiście dostrzegam beznadziejności samego zastanawiania się nad tym. To niestety proces nieodwracalny. W wielu sytuacjach wtedy się myliłem, ale wtedy przynajmniej mnie to obchodziło.

Dodaj komentarz